Do grona osób, które padły ofiarą oszustów, dołączył ostatnio 25-letni mężczyzna. Został on uwiedziony fałszywym alarmem o zagrożeniu swoich oszczędności zgromadzonych na koncie bankowym, co przekonało go do przelania niemal 50 tysięcy złotych na konto podane przez zwodziciela. Ten, podszywając się pod policjanta, zdobył zaufanie młodego człowieka i wpędził go w pułapkę wymyślonej historii. Ta sytuacja jest kolejnym ostrzeżeniem dla wszystkich o konieczności zachowania ostrożności i zdrowego podejścia do rzeczywistości.

25-latek z Bielan padł ofiarą znanej metody oszustwa „na policjanta”. Na początku został skontaktowany przez osobę podającą się za pracownika poczty, która twierdziła, że ma list do dostarczenia. Mężczyzna, nieświadomy zagrożenia, podał jej swój adres. Niedługo później odebrał telefon od innego mężczyzny, który twierdził, że jest policjantem i że słyszał poprzednią rozmowę. Utwierdził on 25-latka w przekonaniu, że obcowanie z rzekomym pracownikiem poczty naraża go na działania grupy przestępczej, którą rzekomo ściga policja. Twierdził, że jedynym sposobem na ochronę funduszy młodego mężczyzny jest przelanie ich na wskazane konto. 25-latek posłuchał tych instrukcji i dokonał przelewu. Osoba podszywająca się pod policjanta nakazała mu zachować milczenie o tej sytuacji przez 72 godziny, grożąc oskarżeniem o ujawnienie tajemnicy służbowej. O tym, że padł ofiarą oszustwa, 25-latek dowiedział się od innego członka rodziny.

Ta historia stanowi kolejne przypomnienie o tego typu praktykach stosowanych przez przestępców. Ich metody są często podobne – wprowadzają potencjalną ofiarę w stan strachu i niepokoju, wykorzystują element zaskoczenia i obawy przed utratą majątku, a następnie obiecują bezpieczeństwo, powołując się na autorytet policji, aby zwiększyć swój stopień wiarygodności. Po zrealizowaniu swojego celu znikają bez śladu, a telefony, z których dzwoniły są nieaktywne.

Ważne jest, aby pamiętać, że oszuści, kierowani chciwością, nie zatrzymają się przed niczym, aby zdobyć pieniądze. Dlatego nigdy nie powinniśmy przekazywać swoich funduszy na podane konta, ani korzystać z linków otrzymanych przez Internet. Jeśli ktoś informuje nas o potencjalnym zagrożeniu dla naszych pieniędzy, najlepiej jest natychmiast zakończyć rozmowę i skontaktować się z naszym bankiem lub zgłosić incydent na numer alarmowy 112.

Przypomnijmy również, że ani pracownicy banków, ani poczty, ani policjanci nie kontaktują się telefonicznie z pytaniami o adres zamieszkania, stan konta czy zdolność kredytową, ani nie proszą o podanie danych do bankowości internetowej.